Są takie miejsca, gdzie serce mieszka całe życie
Są takie miejsca w które zawsze wracam z wielką przyjemnością i chwile na które czekam z dużym zniecierpliwieniem. Do tego grona wydarzeń (poza momentem zakupu nowego sprzętu) bez wątpienia należy coroczny festiwal YOUTHEST organizowany w Mielcu przez Fundacje Klub Młodych Liderów, która jest wspierana przez fundację Sport Support . W tym roku podobnie jak w poprzednim impreza składała się z:
- festiwal baniek,
- festiwal zumby,
- festiwal kolorów,
- festiwal ognia zwieńczony pokazem sztucznych ogni,
Praca na eventach tego typu nie należy do łatwych i lekkich, głównie ze względu na upadł oraz konieczność ciągłego przemieszczania się. Natomiast bez wątpienia jest bardzo przyjemna. Mielecki YOUTHEST to jedno z tych wydarzeń, gdzie na każdym metrze kwadratowym można znaleźć uśmiechnięte twarze uczestników. Ten klimat jest przyjemny, przyjazny, a dobry duch imprezy wszechobecny.
Pozytywna energia udziela się wszystkim bez wyjątku, gościom, organizatorom, fotografom, obsłudze, przechodniom. Najprzyjemniejszy jest fakt bardzo dużego zaangażowania uczestników w przygotowane zajęcia, konkursy, aktywności. Tu się bawią po prostu wszyscy, starsi, młodsi bez wyjątków, bez granic i bez podziałów.
Wydarzenia tego typu to promocja sportu, kultury, dobrej zabawy i rodziny w dobrym stylu. To także promocja zdrowego trybu życia i przykład na to, że można wspólnie bawić się świetnie bez alkoholu. Zdrowie to ten obszar w który bezwzględnie warto inwestować. Personalnie taką właśnie inwestycję powinien poczynić każdy z nas, aby można nim było się cieszyć jak najdłużej. Tym bardziej cieszy mnie zaangażowanie Ministerstwa Sportu w wydarzenia o takim charakterze. Liczba uczestników, przekrój wiekowy, zachowanie i aktywność mówią w tym przypadku same za siebie. Warto tutaj zaznaczyć, że organizacja imprezy była w tym roku chyba jeszcze lepsza niż wcześniej, a już rok temu byliśmy pod jej wielkim wrażeniem. Mielec co roku uświadamia nam, że da się lepiej. Średnia wieku organizatorów to 17 lat – to punkt w którym starsze pokolenia powinny na chwilę się zatrzymać, obrócić głowy i zobaczyć jak to się robi. Brawo Wy!!!
Od kuchni
Jeśli chodzi o fotografię, głównym zagrożeniem na tego typu imprezach jest wszechobecny kolorowy pył oraz upał (czasami też deszcz). Warto pomyśleć o tym chwile wcześniej, żeby zabezpieczyć siebie i swój sprzęt przed zabrudzeniem, wilgocią. W tym roku obyło się bez oberwania chmury, do którego niemal doszło rok wcześniej (mimo to w samochodzie, na wszelki wypadek, czekały peleryny). Do zabezpieczenia naszych korpusów wykorzystaliśmy zwykłe worki foliowe i gumki recepturki, które nakładałem w okolicy bagnetu i tulipana. Już teraz mogę Wam powiedzieć, że ta metoda się sprawdza. Zabezpieczenia stosowaliśmy zarówno w przypadku uszczelnionych szkieł jak i tych bez WR. Do zabezpieczenia nas samych wystarczyły nakrycia głowy, bez których praca byłaby bardzo trudna. Kontrola, której dokonałem na drugi dzień nie twierdziła zbyt wielkich zabrudzeń sprzętu, w szczególności w krytyczne miejsca takie jak mocowanie bagnetu pozostały czyste. Nasze głowy także nie ucierpiały na skutek przegrzania, co jest równie pocieszające.
Przygotowania do pracy to także to także karty pamięci (4×32 GB), akumulatory, które miały nam starczyć na cały dzień pracy dwóch korpusów Fujifilm. W tym konkretnym przypadku zabraliśmy ze sobą dwa uszczelnione korpusy:
- Fujifilm X-T2,
- Fujifilm X-H1
Dodatkowo ze względu na charakter wydarzenia, środki czystości (gruszka, mikrofibry, lenspen) oraz to co fotografowie kochają najbardziej czyli obiektywy:
- Fujinon 18-55 2.8,
- Fujinon 35 1.4.
- Fujinon 56 1.2,
- Fujinon 90 2.0,
- Fujinon 23 1.4,
- Samyang 12 2.0,
Tego dnia ja pracowałem swoim X-H1, a Ewa X-T2 (jak widać jest chyba zadowolona).
W czasie 7 godzinnego reportażu nie zanotowaliśmy żadnych problemów ze sprzętem, mimo wysokiej temperatury otoczenia. Bardzo cieszy mnie fakt, że obydwa korpusy wyposażone są w migawkę elektroniczną co pozawala na tworzenie portretów na przysłonie 1.2 nawet w pełnym słońcu bez nakręcania filtrów ND.
Moim faworytem zestawienia szkieł jest (jak zwykle) Fujinon 90 2.0, który przy swojej jasności i ogniskowej zapewnia świetną plastykę oraz ostrość. Ważne, że zachowuje przy tym bardzo pewny i szybki AF. To szkło sprawdza się doskonale w przypadku ciasnych portretów. Dłuższa ogniskowa sprawia, że nie zakłócam niczyjej przestrzeni, dzięki czemu moi modele zachowują się swobodnie i nie czują skrępowania.
Bohaterem dnia jest także Fujinon 18 – 55 2.8-4.0, który jest hitem, bo bardzo stronie od nazywania go „kitem”. To niesamowite jak wiele można zdziałać tym szkłem, a jego stosunek jakości do ceny jest po prostu świetny. AF jest jeszcze pewniejszy niż w 90-ce, a uniwersalna ogniskowa w połączeniu z niską wagą, dają wielką frajdę z użytkowania. Mój egzemplarz ma już 5 lat i zakupiłem go wraz z moim pierwszym Fujifilm X-E1, tego szkła nigdy się nie pozbędę.
Dalej Fujinon 35 1.4 który nie jest mistrzem jeśli chodzi o szybkość AF jednak rekompensuje to swoją niską wagą i obrazkiem. Jestem zakochany w tym szkle od momentu, kiedy wyjąłem go pierwszy raz z pudełka (dziś nie pakuje się już tak obiektywów). Fantastyczne lekkie, ostre, plastyczne, szkło o standardowej ogniskowej – do tańca i do różańca.
Samyang 12 2.0 to mój faworyt jeśli chodzi o szeroki plan, podobnie jak w przypadku 18-55, nie zamierzam nigdy się go pozbyć (nawet po zakupie Fujinona 8 – 16 2.8). Stosunek jakości do ceny- genialny. Jakoś optyczna, absolutnie wystarczająca. Przy tej ogniskowej manualne ostrzenie nie nastręcza absolutnie żadnych problemów, sam korzystam tylko ze skali ostrości i odrobiny szarych komórek, to wystarczy.
Fujinon 23 1.4 nie jest moim ulubieńcem i wcale tego nie ukrywam. Używam go raczej od czasu do czasu, bo lepiej czuje się z 35-ką w ręku. Może dlatego, że jest zwyczajnie lżejsza i tańsza, a jej braki w zakresie szybkości AF znoszę z pokorą i dziś już potrafię sobie z nimi jakoś radzić. Jednak oddać trzeba Fujinonowi 23 pokłon za jakość obrazka na pełnym otworze, ostrość plastykę i kontrast.
Fujinon 56 1.2 jest perłą w koronie Fujifilm, a zarazem ukochanym szkłem mojej, żony. Wiem, że siłą jej go nie odbiorę…, dlatego nawet nie próbuję. To szkło najbardziej zbliża nas (użytkowników Fujifilm) do plastyki znanej z pełnej klatki. To szkło dla którego pozbyłem się Nikona D750 wraz z Nikkorem 85 1.4G, czego do dziś nie żałuję. AF jest zachowawczy, jednak w dobrych warunkach oświetleniowych trudno na niego narzekać (chyba, że mowa o AF-C). Cała reszta, czyli ostrość, kontrast, kolor to poezja warta swej ceny.
Podsumowanie
Fotografowaliśmy wspólnie 7 godzin W tym czasie zużyliśmy wspólnie 5 baterii, co przy ilości 1,5 tys zdjęć stanowi całkiem rozsądny wynik. W ciagu tych 7 godzin tylko raz się z Ewą pokłóciliśmy, a wszystko za sprawą zagubionego tylnego dekla od Samyego. Wina jest moja, dlatego bardzo Cię przepraszam kochanie. Poza wspomnianym incydentem, dzień był świetny, zabawa przednia, a co ważniejsze finalnie powstało wiele dobrych zdjęć. To miłe uczucie kiedy po zakończeniu zlecenia ma się poczucie dobrze wykonanej pracy. Cały nasz team (wliczając w to sprzęt i to co było za jego tylną ścianką) spisał się na medal, uniknęliśmy problemów, wypadków i wpadek. Właśnie takich zleceń Wam, sobie i innym życzę z całego serca. Cześć…
Z tego miejsca pragnę serdecznie podziękować organizatorom za gościnę, wsparcie i zaufanie.