Sony nie Zając (każdy kij ma dwa końce)…

Od wielu lat mam głębokie przekonanie, że przypadek, nie dając mi możliwości dyskusji, sam często popycha mnie we właściwym kierunku. Niejednokrotnie w wyniku sekwencji następujących po sobie zbiegów okoliczności (którym czasami udaje mi się pomóc), stawałem w obliczu zupełnie nowych sytuacji, które finalnie zmieniały mój świat na lepsze. To przypadek sprawił, że dziś moją żoną jest Ewa (bo szczęśliwie spotkaliśmy się po latach), przypadek sprawił, że Ewa chwyciła za aparat i odkryła w sobie talent, przypadek sprawił, że kilka lat wcześniej ja chwyciłem za aparat by zakochać się w fotografii, przypadek także popchnął mnie do tego bym nakręcił pierwszy film na YT… mógłbym tak wymieniać przez najbliższe kilka godzin. Przypadkiem kupiłem swoje pierwsze Fuji, które utwierdziło mnie w przekonaniu, że chcę kolejne. Przypadkiem poznałem też wielu wspaniałych ludzi. Agnieszkę Rogalską (fotoreporter z Wieliczki), która pomogła mi wielokrotnie, a której ja dziś mogę się odwdzięczyć, przypadkiem trafiłem do cudownej Kasi Białek, ze szpitala Ujastek, gdzie dziś mogę realizować ciekawe projekty, pomagając przy tym szpitalowi (tam codziennie mają miejsce cuda). Również przypadkiem poznałem Piotra Piątek, fantastycznego krakowskiego fotografa, którego zawsze z uwagą słucham i od którego wciąż się uczę. Zupełny zbieg okoliczności wepchnął mnie na Krzyśka Woźniaka z Fotojokera, który zaufał mi już na starcie działalności xman-a.

Ostatnio przypadkiem także udało mi się dostać na Polską premierę Sony A7 III (pomimo braku miejsc, w tym miejscu bardzo dziękuje krakowskiemu Foto-plus za zaproszenie). Bardzo cieszyłem się, że udało mi się tam dostać, prezentacja była połączona z warsztatami prowadzonymi przez Roberta Wolańskiego (którego pewnie nie muszę Wam przedstawiać). Ucieszyłem się na tyle mocno, że w piątek wstałem o 3:30 rano, aby móc być wcześniej w pracy, odrobić etat i spokojnie wyjść wcześniej na warsztaty z Panem Robertem. Dzień wcześniej przygotowałem specjalnie wizytówki, dodam tylko, że to pierwsze wizytówki XMAN jakie wydrukowałem (robi się poważnie). Przyznam też uczciwie, że po obejrzeniu kilku recenzji, byłem zwyczajnie bardzo ciekawy nowego Sony-ego. W głównie snułem już rozliczne plany odnośnie ujęć jakie nakręcę oraz tego o czym chcę opowiedzieć na vblogu.

Zupełnym przypadkiem dotarłem na warsztaty 24 godziny po ich zakończeniu, bo źle sprawdziłem datę w kalendarzu. Ponieważ moje życie pędzi, nie rzadko dzień zaczyna się jeszcze kiedy inni śpią, a kończy kiedy już położą się spać. Po ludzku, czasem zdarza mi się pogubić… konsekwencje bywają całkiem zabawne. Tym razem trafiłem na stary dworzec PKP w Krakowie, gdzie od niedawna funkcjonuje studio Station. Na wejściu do studia czułem już, że coś jest nie tak, było za cicho. Nieśmiało przekroczyłem próg studia i zobaczyłem wielkiego gościa w okularach. Był chyba ze dwa razy wyższy ode mnie, po tym jak uciszyłem zakompleksione głosy w swojej głowie, nieśmiało zapytałem, gdzie ta cała premiera. W tym momencie jego oczy rozpromieniały, uśmiechnął się życzliwie (albo z trudem pohamował śmiech) i rzekł: „Ale to było wczoraj”.

Ja z niedowierzaniem, dopytałem: „Słucham?”

Przyjąłem tę wiadomość jak mężczyzna, uśmiechnąłem się i zostawiłem temu Panu swoją nową wizytówkę, w końcu z takim namaszczeniem ją przygotowywałem w biegu. Musiałem wzbudzić litość w tym, życzliwym człowieku. Zaproponował mi kawę i wycieczkę po swoim studio. Byłem bardzo miło zaskoczony, tym bardziej, że ilość telefonów jakie w międzyczasie odebrał, wskazywała, że jest to zajęty człowiek. Co więcej pokazał mi każdy kąt, był serdeczny, jakby tego było mało mnie także wysłuchał z uwagą. Dalej poszło już niczym lawina, rozmowa o fotografi, obejrzałem jego zdjęcia i zrozumiałem, że świr odnalazł świra. Ten wielki gość, okazał się być przemiłym, przesympatycznym, szczerym i utalentowanym człowiekiem,  który poświecił mi bezinteresownie swój cenny czas. To spotkanie wywarło na mnie bardzo duże wrażenie, przestałem żałować warsztatów i zacząłem cieszyć się, że miałem okazje poznać tak fantastycznego gościa jakim jest Paweł Zając. Odsyłam Was na stronę www, gdzie możecie obejrzeć prace Pawła oraz zapraszam do wspaniałego studia Station o niecodziennym klimacie (te wnętrza robią wrażenie). Mam głębokie przekonanie, że dzięki Pawłowi to miejsce stanie się kolebką fotograficznego świata dla wielu utalentowanych ludzi z Krakowa (najpewniej całej Polski).

Konkluzja, którą chcę się z Wami podzielić jest bardzo prozaiczna… nie ma tego złego. W wielu pozornie zmarnowanych okazjach, można odkryć nowe szanse… ja swoją wykorzystałem i jestem z tego powodu bardzo szczęśliwy.

 

Foto-Plus.pl

 

2 komentarze

Dołącz do dyskusji i opowiedzieć nam swoją opinię.

Tomek
25 listopada 2017 o 12:21

Miałem okazję poznać Pawła w maju – wówczas jeszcze w Jego starym studio. I zgadzam się: to fantastyczny człowiek, który urodził się po to, by gawędzić, inspirować i zadziwiać 😉

Oficjalny pokaz Fujifilm X-H1 w Krakowie – x-man
17 kwietnia 2018 o 21:20

[…] zaplecze i wyposażenie. Jakby na to nie spojrzeć poznałem takie miejsce przy okazji premiery Sony A7 IIIR. Wybór, przynajmniej  dla mnie, był dość oczywisty. Miejscem naszego spotkania stało […]