Kamlan 50 1.1 – mały ale wariat

„Kamlan włączamy niskie ceny” tak mogłaby brzmieć radiowa reklama nowego obiektywu marki Sainsonic. Na szczęście ktoś nad nami czuwał i taka reklama nie powstała po raz drugi (jeśli choć przez moment w waszej głowie rozbrzmiewał głos Eweliny Lisowskiej to mam dla was złą wiadomość – wasza psychika już uległa uszkodzeniu). Komlan to konstrukcja bardzo tajemnicza, producent jest bardzo powściągliwy w dzieleniu się informacjami na temat szczegółów budowy wewnętrznej tego obiektywu. Obiektyw został zaprojektowany z myślą o matrycach APS-C (i mniejszych), aktualnie występuje w wersjach z natywnym mocowaniem Fuji X, EOS-M, Sony E i M4/3. Testowana wersja to obiektyw z mocowaniem Fuji X, jednak wnioski będą uniwersalne dla pozostałych systemów. Wiadomo, że mamy do czynienia z układem optycznym zbudowanym z 5 elementów ustawionych w 5 grupach. Soczewki zostały pokryte warstwami antyodbiciowymi MC.  Na stronie można także wyczytać, że wewnątrz możemy doliczyć się aż 11 listków przysłony… i tu niespodzianka bo faktycznie jest ich 12.

Kamlan to obiektyw konstrukcyjnie bardzo zwarty mimo, że zbudowany jest w całości z metalu waży zaledwie 248 g. Wymiary zewnętrzne to 60x60mm, średnica filtra 52mm, minimalna odległość ostrzenia to 50cm, a kąt widzenia na APS-C w przybliżeniu to 31 stopni.

 

Wiem, że to szkło budzi Waszą dużą ciekawość. W końcu 50-ka ze światłem 1.1 za 170 euro, wyposażona w natywny bagnet dla wielu stanowi atrakcyjny kąsek. Zasadniczo, każde zdjęcie wykonane tym obiektywem, jakie publikowałem na grupach, spotyka się z gwałtowną falą komentarzy i pytań. Odnoszę wrażenie, że ta umiarkowana cena powoduje niedowierzanie co do faktycznych możliwości tego obiektywu. Tanio i dobrze, to tak jakby próbować zmieszać wodę z oliwą.

Wilk w owczej skórze

Żyjemy w czasach kiedy dobry produkt wręcz z założenia powinien być drogi. Wysoka cena często jest gwarantem spokoju nabywcy bo kiedy skarbonka pęka w głowie konsumenta rodzi się poczucie  „zrobiłeś wszystko co mogłeś, żeby było dobrze”. Możecie mi wierzyć lub nie ale Kamlan mógłby być znacznie droższy. Jest na tyle dobrze wykonany, że wystarczyłoby wsadzić go w ładniejsze pudełko, dać mu lepiej wykonaną osłonę przeciwsłoneczną i ładne dekielki. Zadanie windowania ceny w przypadku tego szkła wcale nie musiałoby być bardzo trudne. Tym większe słowa uznania należą się producentowi za uczciwe podejście do sprawy.

Dziś średnio cena fajnego szkła z 20 – 30 letnią historią w tle to między 400 – 800 zł, do tego zakupu trzeba doliczyć jeszcze 80 – 120 zł za adapter, aby otrzymać zestaw o wadzę 700 gramów i niepotrzebnymi luzami. Ta ekonomiczno-fizyczna koegzystencja sprawia, że raczej nie zabraknie na rynku miejsca na produkty pokroju Kamlana z natywnym bagnetem i charakterystycznym sposobem obrazowania. To nie jest szkło na każdą okazję, ale jego nabywcy są tego świadomi, podobnie jak wad, które najpewniej potrafią obrócić na swoją korzyść.

Czynniki ekonomiczne sprawiają, że trudno czuć się zawiedzionym po zakupie Kamlana, łatwiej, o pozytywne zaskoczenie. Kamlnanowi wiele można wybaczyć, trudno mi przyznać, ale budzi on moją chorą sympatię. Gdyby był człowiekiem pewnie poszedłbym z nim na piwo i kręgle. Na dobrą sprawę bardzo przypomina mi jednego z moich najbliższych przyjaciół, który wymyka się wszystkim znanym schematom klasyfikacji i któremu wiele jestem w stanie wybaczyć. Pytanie tylko czy przymykanie oka, w przypadku Kamlana, wiązać się będzie z równoczesną koniecznością domykania przysłony w celu otrzymania użytecznego obrazu…

Pierwsze spotkanie

Kiedy wyjąłem obiektyw z pudełka byłem zaskoczony porządnym wykonaniem, gładkością pracy pierścieni oraz samym spasowaniem elementów. Pierwsze skojarzenie jakie przyszło mi na myśl to Mitakon Speedmaster 35 0,95. Jednak 35-ka była znacznie cięższa, nie miał też w komplecie osłony przeciwsłonecznej. Porównanie do Mitakona jest tym bardziej uzasadnione, że obydwa obiektywy posiadają bezstopniową regulację przysłony. To taki ukłon w stronę filmowców. Na szczęście dla Kamlna kolejność umiejscowienia pierścieni jest odwrotna niż w Speedmasterze, najpierw (licząc od zewnętrznej soczewki) trafiamy na pierścień ostrości, a dopiero później na pierścień przysłony. To ułożenie jest dla mnie o wiele bardziej naturalne i sprawia, że rzadziej mam okazję poruszyć przypadkiem pierścień przysłony przy ustawianiu ostrości (co zdarzało mi się przy pracy z Mitakonem). Pierścień ostrości obraca się o 180 stopni, dzięki czemu ostrzenie jest szybkie przy jednoczesnym zachowaniu dużej precyzji. Taki zakres obrotu jest absolutnie wystarczający i najzwyczajniej w świecie wygodny. Podróż od początku skali (wartości 0,5 m) do nieskończoności jest krótka, a co ważniejsze można ją odbyć jednym ruchem ręki. Pierścień do zmiany wartości przysłony jak już wspomniałem działa bezstopniowo. Pracuje bardzo płynnie bez wyczuwalnych zgrzytów (takie zgrzyty dawały się we znaki na granicy zakresu regulacji przysłony w Mitakonie 35). Jednocześnie pierścień stawia właściwy opór, dzięki czemu, trudno przypadkiem go przestawić. Warto również wspomnieć, że Kamlan posiada przysłonę zbudowaną, aż z 12 listków, dziś taka liczba należy do rzadkości i pojawia się w znacznie droższych konstrukcjach. Wpływ na charakter rozmycia najbardziej odczuwalny będzie w słoneczny dzień, tam gdzie na drugim planie pojawią się refleksy. Przy mocno domkniętej przysłonie dyfrakcja da się także we znaki produkując 12 ramienne gwiazdki wokół punktowych źródeł światła.

Zdjęcie wykonane przez szybę (wybaczcie ale już za zimno na pucowanie okien)

Test Organoleptyczny

Kiedyś uwielbiałem testy tablicowe, znałem MTF-y swoich obiektywów na pamięć, dziś nie mogę wam napisać dosłownie, gdzie mam te całe MTF-y. Wtedy partnerzy xman-a odwróciliby się do niego plecami, a ja nie miałbym czego testować. Dodam jedynie, że to właśnie najniższe okolice pleców graniczą z tym obszarem bezpośrednio. Odkąd nie zaprzątam sobie głowy pierdołami, życie stało się znacznie łatwiejsze. Binarny system myślenia upraszcza życie, albo coś mi się podoba albo nie, obraz ma w sobie faktor X, który sprawia, że oczy zapalają się szaleńczym blaskiem, albo przymykają się leniwie z nudów.  Kiedy fotografowałem Nikkorem 85 Ai-s (tutaj możecie poznać historię mojego obiektywu) czułem, że mam w rękach obiektyw, szkło, metal, precyzja (nadal mam dreszcze kiedy o nim myślę) fantastyczny bokeh i poezja fotografowania. Po przesiadce na upragnionego, zmechanizowanego Nikkora 85 1.4G czułem, że dałem się orżnąć, ktoś wepchnął mi w ręce wydmuszkę za 6,5 tysiąca. Musiałem ten błąd popełnić kilka razy, żeby nabrać odwagi i dorosnąć do dumy z Samyanga 12 2.0, Samyanga 135 2.0 czy Fujinona 18 – 55 2.8 – 4.0.

Dlatego dzisiaj ufam swoim oczom, one wiedzą na co patrzą i potrafią to ocenić w wystarczającym stopniu. Na wieczorny spacer do parku zabrałem Darię, stan podgorączkowy oraz walizkę z aparacikami:

  • X-T2 + Kamlan 50 1.1
  • X-T2 + Fujinon 56 1.2/Porst 50 1.2
  • Sony A7 II + Porst 50 1.2

Fakt, że na dwóch korpusach jest ta sama 50 1.2 świadczy o tym, że nadal mam ochotę uczestniczyć w świętej wojnie APS-C vs. FF. Fakt, że zabrałem ze sobą Fujinona 56R świadczy o mojej fantazji, bo to górna półka szkieł pod Fuji. Na zdjęcia naniosłem znak wodny z nazwą obiektywu i korpusu (jeśli była taka potrzeba), żeby łatwiej można było się połapać co jest czym. Zdjęcia to zmniejszone JPG z puszki, bez jakichkolwiek manipulacji. Przyznam, że w tym teście ważna była dla mnie ostrość i rozmycie, a o inne aspekty zwyczajnie nie dbałem. Poza kadrami centralnymi starałem się także rozmieszczać Darię na brzegach klatki, aby można było zobaczyć potencjalny spadek ostrości.

 

Byłem przekonany, że Fujinon zje Kamlana na śniadanie, ale ku mojemu zdziwieniu tak się wcale nie stało. Szczerze… w tych warunkach oświetleniowych to Kamlan, moim skromnym zdaniem, daje najlepszą separacje i plastykę obrazu. Fragment o warunkach oświetleniowych dodałem celowo, ponieważ przy większych kontrastach przewaga Fujinona będzie rosnąć. Fujinon jest także ostrzejszy, choć dla mnie ostrość Kamlana jest w zupełności zadowalająca.

PORST na FF daje ciut bardziej norwowy (koniec końców ciekawszy) bokeh niż na APC-C. Obraz z Fuji wydaje się być bardziej płaski, wyraźnej przewagi w ostrości nie dostrzegam. Konfrontacja PORST z Kamlanem pod względem ostrości zakończyła się zwycięstwem Kamlana bez względu na rozmiar użytej matrycy, PORST na pełnym otworze ma skłonność do aberracji chromatycznej, a generowany obraz jest zwyczajnie mydlany. Przymknięcie do 2.0 poprawia sytuację jednak nie po to kupuje się obiektyw o świetle 1.2. Jeśli chodzi odczucia związane z używaniem szkieł to zachwyca mnie kompaktowość Kamlana, wykonanie PORSTA i całokształt Fujinona. Jednak najbliższy mojemu sercu jest aktualnie Kamlan, a składa się na to układ ekonomia+ergonomia+fizyka+możliwości oraz słabość do manuali.

Ciemno coś jak na 1.1

Jeśli chodzi o transmisje światła to da się zauważyć, że Kamlan na 1.1 jest średnio (w centrum) ciemniejszy o 0,5 EV od Fujinona 56 1.2R. Biorąc pod uwagę, że Fujinon zbudowany jest z 11 elementów optycznych, a Kamlan jedynie z pięciu, oznacza to, że zastosowane warstwy przeciwodbiciowe są gorszej jakości i absorbują więcej światła niż ma to miejsce w przypadku Fujinona. Na brzegach kadru zaciemnienie jest także większe niż w przypadku Fujinona, różnica to ok. 1/3 EV dla pełnego otworu przysłony. Moja procedura testowa jest na tyle niedokładna, że warto jedynie zanotować fakt o występowaniu tego typu zjawiska, pamiętając przy tym, że Fujinon także nie jest mistrzem w tej dziedzinie. Poniższe zdjęcia tablicy testowej zostały wykonane na pełnych otworach przysłony przy tych samych parametrach ekspozycji: ISO 200, 1/400s.

Aberracja chromatyczna

Korekcja aberracji chromatycznej, bez wątpienia, nie jest najmocniejszą stroną Kamlana, na brzegach matrycy APS-C dzięją się cuda ale w centrum także nie jest różowo (choć zasadniczo to dość przewrotne stwierdzenie) do F5.6. Jednak PORST 50 1.2 także jest uciążliwy pod tym względem, podobnie zresztą jak Mitakon 35 mk2. Poniżej zdjęcia wykonane na f1.1 oraz f2.8. Kolejność prawy górny róg, centrum, dolny lewy róg.

Zdjęcia oraz wycinki kadrów wykonane na F1.1

Zdjęcia oraz wycinki kadrów wykonane na F2.8

Strefa ostrości – tfu sfera

Ostrość w Kamlanie rozkłada się przedziwnie. To nie jest tak, że Kamlan nie jest ostry na brzegach, trochę nie jest, ale zależy jeszcze gdzie tej ostrości chcemy się doszukać. Ten obiektyw jest albo ostry w centrum albo na brzegach. Zdjęcia Darii wykonywałem na F1.1, moim zdaniem zarówno na rogu jak i na brzegu jest całkiem znośnie.

Wycinki 100% wykonane Kamlan 50 na F1.1

Zdjęcia tablicy testowej pokazują mniej więcej jak rozkłada się ostrość w Kamlanie, jednak kształt „płaszczyzny” ostrości najlepiej widać na materiale pokrytym jednolitą fakturą (fotel uszak IKEA :P). Nie mamy tutaj do czynienia tak naprawdę z płaszczyzną, a ze sferą ostrości. Lepiej o tym pamiętać przy zdjęciach grupowych, ale myślę, że Kamlan ma inne znacznie ciekawsze zastosowania.

Dystorsja

Fujionon 56R może stanowić wzór do naśladowania w dziedzinie korekcji dystorsji, bo to zjawisko praktycznie w nim nie występuje. W przypadku Kamlana 50 dystorsja beczkowa jest widoczna gołym okiem, jak na tę ogniskową (i rozmiar matrycy) wydaje się być spora.

 

Zdjęcia pod światło

Pogoda była dzisiaj moim sprzymierzeńcem i pojawiło się wreszcie słońce na bezchmurnym niebie (na które czekałem od tygodnia). Nie myśląc zbyt długo, wziąłem X-E3 razem z zapiętym Kamlanem, syna pod pachę i wyruszyliśmy na spacer. Celem naszej eskapady było sprawdzenie jak Kamlan radzi sobie ze zdjęciami pod ostre światło. O ile bezpośrednio pod światło jest znośnie i trzeba się postarać o kolorowe zabarwienia o tyle kiedy źródło światła znajduje się z boku ok. 30 stopni względem płaszczyzny przedniej soczewki pojawiają się najróżniejsze formy odblasków. Naturalnie zdjęcia pod światło wiążą się także ze spadkiem kontrastu, co mnie osobiście w tym przypadku absolutnie nie dziwi. Wszystkie rodzaje odblasków jakie udało mi się otrzymać możecie obejrzeć w poniższej galerii, czasem przy zdjęciach na wprost udaje się złapać kolorową tęczę, którą w przypadku zdjęć mojego syna dodaje uroku.

 

 

Pojawiające się odblaski są w przypadku Kamlana dość przewidywalne i łatwo można je powtórzyć mając do dyspozycji ostre źródło światła za modelem. Oznacza to także, że z łatwością można je przewidzieć i opanować. Warte odnotowania jest to, że w walce z odblaskami bardzo skutecznie pomaga, dyskretna osłona przeciwsłoneczna dostarczona z obiektywem w zestawie. Poniżej dwa zdjęcia wykonane w tych samych warunkach oświetleniowych (z i bez osłony).

Podsumowanie – nocna zmiana

Jaki koń jest każdy widzi, co ważniejsze, każdy zobaczy to co chce zobaczyć, albo to co w danym momencie jest dla niego najważniejsze. Ja w Kamlanie widzę małego świra i chyba za to tak go lubię. Kiedy zapinam go do korpusu, to znaczy, że mam ochotę na przygodę. Poza ciekawym obrazem z charakterem ten obiektyw daje masę przyjemności z użytkowania. Jestem przekonany, że gdyby nie jego wady sam generowany obraz nie byłby tak ciekawy. Część z dolegliwości Kamlana będzie przeszkadzać w codziennej pracy, dlatego pocieszający jest fakt, że ten obiektyw nie nadaje się do codziennej pracy. Z resztą mankamentów trzeba zwyczajnie nauczyć się żyć lub obracać je na swoją korzyść. Kamlan razem z X-E3 to dziś mój ulubiony zestaw do fotografii ulicznej. Waga, gabaryt, cena, wygoda… pierścienie pracuję płynnie, szybko i gładko. Pomimo metalowej konstrukcji obiektyw jest zwarty i lekki. Dużą zaletą jest niewątpliwie obecność natywnego mocowanie dla Fuji/EOS-M/Sony E/m4/3, dzięki czemu unikamy dodatkowego ciężaru adaptera i niepotrzebnych luzów.

Wewnątrz Kamlana znajdziemy  12 – listną przysłonę i niemal wszystkie możliwe wady optyczne, często w dotąd nieznanych odmianach… ale co z tego? Zdjęcia mówią same za siebie, Kamlan daje ciekawy i plastyczny obraz. W sprzyjających okolicznościach potrafi zakręcić tłem (czyż nie za to kochacie Heliosa 40 – 2?), a w innych nadać drugiemu planowi konsystencje kremu. To szkło to kopalnia przypadków użycia i jestem pewien, że będzie Was zaskakiwać jeszcze długo po zakupie. Jestem święcie przekonany, że w większości decyzja o jego zakupie tego obiektywu będzie świadomym wyborem. Właśnie dlatego pierwszy raz w swoim wpisie sięgnąłem po testy tablicowe,  abyście mieli „pewną” świadomość możliwie największej liczby wad i zalet Kamlana. Nie posiadam ani laboratorium, ani wypracowanych procedur, dlatego wszystkie pomiaru powinniście przyjmować jako względne, a miary jako jakościowe (aniżeli ilościowe).

Jeśli, dotrwaliście do końca tego wpisu to bardzo się cieszę, jeśli zostawicie pod nim wpis to pewnie będę cieszyć się jeszcze mocniej. Bardzo dziękuje sklepowi fotopanorama.pl za wypożyczenie do testów aparatu Fujifilm  X-E3. Przy tej okazji podzielę się z Wami dobrą nowiną, już za kilka dni do nabycia w Polsce będzie pierwsza partia obiektywów Kamlan 50 1.1 z mocowanie X właśnie w Krakowskiej fotopanoramie, już dziś możecie śmiało o nie pytać i rezerwować. Łatwo nie było, ale bardzo się ciesze, że w końcu się udało.

Dziękuje także firmie sainsonic, producentowi Kamlana, za udostępnienie szkła do testów. Poniżej kilka innych kadrów, które miałem okazję wykonać przy okazji innego spaceru, aby pokazać Wam jak Kamlan sprawdza się w trudniejszych warunkach oświetleniowych. Wszystkie zdjęcia wykonałem na 1.1 przy użyciu Fuji X-E3.

 

Jeśli podoba Ci się to co robię i chcesz mnie wpierać, zapraszam Cie do grona patronów.

 

 

6 komentarzy

Dołącz do dyskusji i opowiedzieć nam swoją opinię.

Voigtländer Nokton Classic 35 – Sony E – x-man
19 grudnia 2017 o 10:35

[…] zwarty 67x39mm i lekki 262g (waga zbliżona do Kamlana, którego niedawno miałem przyjemność recenzować). Obiektyw w sprzedaży ma pojawić się już w lutym 2018 w cenie ok 2700 PLN. Miejmy nadzieję, […]

Toruń
25 stycznia 2018 o 20:10

Bardzo dobra recenzja dzięki której zakupiłem kolejną pięćdziesiątkę do mojej kolekcji 🙂 Kamlan 50 1.1 daje świetną separację oraz znakomitą plastykę. Ostrość na 1.1 jest uczciwie mówiąc zadowalająca (dużo lepsza niż w Canon fd 50 1.4) Cena śmieszna – to kolejny atut. Rewelacyjne wykonanie (również mechaniczne) samego obiektywu. Czas pokaże czy Kamlan zostanie moją ulubioną 50-tką ale początki wyglądają naprawdę obiecująco. Paweł – świetna robota!

#todorovsky
30 marca 2018 o 13:15

Robisz Pan kawał dobrej roboty. Tak trzymać✌

pbwi2p
31 marca 2018 o 20:57
– Odpowiedz na: #todorovsky

Bardzo dziękuje! to wbrew pozorom spory kawałek roboty 🙂

Samyang 50 1.2 AS UMC CS – recenzja – x-man
25 lipca 2018 o 10:56

[…] trzeba to pali, kiedy trzeba to skręca, przyjemnie się nią jeździ ale Skyline-em nie jest.  Kamlan 50 1.1 dla odmiany jest kontrowersyjny, daje albo świetny albo mierny efekt (zależnie od warunków […]

Samyang 50 1.2 vs. Kamlan 50 1.1 – test organoleptyczny – x-man
16 października 2018 o 13:30

[…] Kamlan 50 1.1  […]