Fujifilm X-E3 – pierwsze wrażenia
Za każdym razem kiedy mam wkleić specyfikację techniczną aparatu do swojego wpisu, w mojej głowie pojawia się bunt i poczucie straty czasu. Dlatego tym razem zrobię to na samym końcu, a teraz skupie się na własnych odczuciach. Wiele razy wspominałem, że oczekuję na pojawienie się Fujifilm X-E3 z wyjątkową ciekawością. Cztery lata temu swoją przygodę z Fujifilm rozpocząłem od modelu X-E1 i przyznam, że mam dobre wspomnienia z tego okresu. To trochę jak wspomnienie pierwszego samochodu – zresztą do tej analogii jeszcze wrócę. Pierwsza generacja poza powolnym systemem AF, miała wszystko czego potrzebowałem. Biorąc pod uwagę, że często korzystałem ze szkieł manualnych, dostojny system AF zupełnie mi nie przeszkadzał. Od premiery X-E1 minęło już wiele lat, dziś tamte problemy są już zupełnie nie aktualne, bo dziś to posiadacze lustrzanek mogą pozazdrościć bezlusterkowcom Fuji szybkości i pewności ostrzenia. X-E3 podobnie jak jego poprzednicy, należy do segmentu aparatów po które sięga się z wyjątkową przyjemnością. Ilekroć mam go w rękach na moich ustach rysuje się uśmiech przypominający grymas Mona Lisy. Aparat jest lekki, zgrabny, całkiem dobrze leży w dłoniach nawet kiedy zapinam do niego większe i cięższe obiektywy. Kiedy zestawi się to z jego możliwościami trudno opanować narastającą pogodę ducha.
Trzecia generacja została mocno odświeżona względem poprzedników, zyskała dotykowy ekran, bluetooth, lepszy wizjer, joystick oraz przednie pokrętło. Nowe dodatki pociągnęły jednak za sobą usunięcie tradycyjnego wybieraka (4 klawiszów na tylnej ściance ułożonych w kółeczko) oraz wbudowanej lampy błyskowej (teraz dodawana jest jako osobny moduł/modulik). Jak się żyje bez wybieraka skoro przez lata był zawsze obok? Przyznam, że odkąd w X-T2 pojawił się joystick, korzystam z niego z uporem maniaka. Biorąc pod uwagę obecność dotykowego ekranu w X-E3, co także poprawia komfort i szybkość pracy z urządzeniem, jestem w stanie pogodzić się z tą stratą. Joystick, wybierak, dotyk… to już lekka przesada, brakuje tylko śmigiełka. Co do wbudowanej lampy to jej nie żal mi zupełnie, w X-E1 swoją uruchomiłem 3 razy, w tym 2 razy przypadkiem.
X-E3 dziedziczy swoją matrycę wprost z X-T2/X-Pro2 i powiem wam, że to zapewnia temu mu wspaniałe drzewo genealogiczne (po nacięciu obudowy z wnętrza wypływa błękitna ciecz, prawdopodobnie to szlachecka krew). Wspomniany sensor to 24 MP matryca APS-C X-Trans III, który jest po prostu świetna. Dodatkowo do X-E3 upakowano ten sam, wydajny system AF (325 punktów), który znajdziemy w X-T2. Ten AF robi robotę, naturalnie ważny jest także obiektyw, ale ze szkłami 23 2.0, 35 2.0, 50 2.0 ostrzenie to będzie czysta formalność, natomiast z 56 1.2 będzie dostojnie. W aparacie zastosowano wizjer elektroniczny OLED o powiększeniu 0,62. Taki sam wizjer znajdziecie w X-T20, który w tym momencie staje się bezpośrednim konkurentem dla X-E3.
Budowa
Jak wygląda X-E3, słowo fantastycznie opisuje go niezwykle trafnie. Fani stylu retro będą usatysfakcjonowani, jeśli chodzi o gabaryty to odrobinę się skurczył od ostatniego razu (X-E2 jest grubsze o 8mm) i zeszczuplał (jakieś 10 gram). Jest także lepiej wyprofilowany od swoich poprzedników, mimo mniejszych gabarytów mam wrażenie, że leży lepiej w dłoni.
Moja kopia Fujifilm X-E3 to próbka przedprodukcyjna, która może różnić się od finalnej wersji, dlatego mam mocno ograniczone możliwości oceny tego urządzenia. Mogę wypowiadać się jedynie o pewnikach jednak drażniących mnie faktów nie umiem przemilczeć. Z przodu aparatu znajdziecie diodę wspomagającą AF, przełącznik trybu pracy AF (po lewej stronie, na dole obok obiektywu) oraz klikalne pokrętło. Pokrętło ma dwie funkcje, możemy sterować za jego pomocą przysłoną lub kompensacją ekspozycji (klik pokrętła decyduje o pełnionej funkcji). Tutaj zatrzymamy się na chwilę dłużej, aby podkreślić jeden ważny aspekt EVF. Elektroniczny wizjer daje możliwości, których nie posiadają tradycyjne lustrzanki. Obraz, który widzimy w wizjerze to ten, który znajduje się na matrycy z dokładnością do efektów i ekspozycji. Oznacza to, że (w świetle zastanym) patrzymy na nasze zdjęcie przed jego wykonaniem, a zmiany np. kompensacji ekspozycji możemy podejrzeć przed zrobieniem zdjęcia. To olbrzymia przewaga i duża wygoda, która przekłada się na oszczędność czasu potrzebną na późniejszą obróbkę. Jaki ma to związek z przednim pokrętłem, ano taki, że jeśli ustawimy nasze Fuji na tryb kompensacji C, możemy przednim pokrętłem kompensować ja w mgnieniu oka, sam osobiście korzystam z tej funkcji w świetle zastanym i uważam, że jest bardzo pomocna.
Tylna ścianka to ukłon w stronę wyważonego minimalizmu, jest tyle ile potrzeba do wygodnej pracy. Pokrętło zastosowane W X-E3 jest inne niż to jakie pamiętacie z X-E2 i ta zmiana jest zdecydowanie na plus. Zniknął wybierak oraz duży okrągły przycisk OK. Pojawił się jednak joystick, który jest bardzo wygodny i umożliwia bardzo szybką nawigację po menu aparatu, dodatkowo jest klikalny więc w jednym miejscu możemy wybrać interesującą nas opcję i do niej wejść lub zmienić wartość jej parametru. Wszystkie przyciski są moim zdaniem rozlokowane bardzo intuicyjnie i leżą w zasięgu kciuka. Dodatkowo AF-L i Q zostały mocniej wyciągnięte poza obrys obudowy, dzięki czemu dużo łatwiej można je odnaleźć bez odrywania oka od muszli ocznej. I tutaj jedno zastrzeżenie, cypel na którym znajdują się przyciski AF-L i Q to dodatkowo wpasowany kawałek plastiku, obudowa nie jest monolitem. Obawiam się, że ten element z czasem może nabyć luzów, które sprawią, że obudowa wyda z siebie niechciane dźwięki. Dużo lepszym rozwiązaniem byłby monolit, może to drobiazg ale muszę o nim wspomnieć.
Sam ekran dotykowy wymaga przyzwyczajenia, rozpoznaje gesty i to bardzo dobra wiadomość, tym lepsza, że można je samemu oprogramować dzięki czemu zyskujemy dodatkowe cztery ekstra przyciski funkcyjne. Dotyk przypadł mi do gustu szczególnie w kontekście podglądu zdjęć, można je łatwo przewijać, powiększać i zmniejszać. W przypadku wyboru opcji (tych mniejszych) jak np. temperatura, zawsze po próbie ustawienia za pomocą panelu dotykowego mój palec wędrował na pewny i dokładny joystick. Jednak możliwość aktywacji konkretnego menu dotykiem i wybór opcji joystickiem to fajny i wygodny duet. Mam wrażenie, że takie połączenie jest wydajniejsze od dawnego wybieraka. Nawigacja po menu szybkich ustawień Q przy użyciu dotyku okazuje się całkiem dobrym pomysłem, ikony są na tyle duże, że łatwo namierzyć je paluchem i zmienić ich wartość. Mam nadzieje, że kolejne lata przełożą się na większą konsekwencje Fuji w zakresie ergonomii użytkowania i nawigacji przy użyciu dotyku. Pierwszy krok został wykonany, ale całość bez wątpienia wymaga szlifu (ustawień drive już nie można wybrać za pomocą dotyku, mimo, że układ jest bardzo podobny do tego jaki mamy w przypadku zmiany temperatury barwowej).
Ewolucja pokręteł poszła w dobrym kierunku jeśli myślimy o wyglądzie, jednak pokrętła w X-E2 były bardziej funkcjonalne. Przestawienie czasu odbywało się szybciej, a sam dostęp do pokrętła był lepszy. Przełącznik AUTO mnie troszkę bawi i wolałbym mieć możliwość zaprogramowania jego funkcji np. włączanie/wyłączanie podglądu ekspozycji dla ludzi korzystających z lamp błyskowych byłoby lepszym rozwiązaniem.
X-E3 został wyposażony w pojedynczy slot na kartę SD (a dokładniej SD/SDHC/SDXC) ukryty skrzętnie pod klapką baterii. Chciałbym dożyć czasów kiedy bateria i slot na kartę SD w serii X-E wezmą rozwód, miejsce tej karty jest pod klapką… ale nie tą!!! W czym mi to przeszkadza? No generalnie główny zarzut to umiejcowienie gwintu 1/4″. Przykręcenie płytki statywu uniemożliwia otwarcie klapki z baterią (np. w celu jej wymiany lub wyjęcia w/w karty). Dla mnie to nie jest jakiś wielki problem, wiem, że środek ciężkości wypadł pewnie w tym miejscu ale przy okazji budowy nowego modelu aparatu może da się to przeprojektować.
Lewa klapka skrywa złącze mikrofonu, port micro HDMI oraz micro USB 2.0. Trudno dopatrywać się tutaj jakichkolwiek niuansów jednak klapki w X-T2 robią zdecydowanie lepsze wrażenie zarówno w kontekście działania jak i wykonania. Wizjer w X-E3 nie jest tak dobry jak w moim X-T2, po pierwsze jest mniejszy, po drugie okularnicy mogą mieć problem z ogarnięciem okiem pełnego kadru. Najlepiej przed zakupem wziąć go do rąk i sprawdzić jak będzie nam się patrzeć przez wizjer. Do jakości obrazu nie mam zastrzeżeń, nie smuży (zależnie od źródła światła, przy świetlówkach nie pomaleusz amelinium…), obraz jest klarowny, a kiedy już znajdziemy właściwy sposób na przyłożenie oka, praca jest wygodna i przyjemna.
Podsumowanie
Przejdźmy do podsumowania, wrócę na chwilę do motoryzacyjnej analogii. To co urzeka mnie w Fujifilm X-E3 najbardziej to charakter tego niepozornego aparatu i potencjał który w nim drzemie. Przypomina mi sleepera, z wierzchu niepozorny wóz, który potrafi zostawić na światłach w tyle nowe BMW z dopiskiem M3. To aparat o olbrzymim sercu, stworzony dla ludzi bez kompleksów, aby innych ludzi wpędzać w jeszcze większe kompleksy (mam na myśli miłośników wielkich aparatów za grube pieniądze). W tym niepozornym aparacie drzemią olbrzymie możliwości, może śmiało stawać w szranki z pełnoklatkowymi rywalami. Znam szklarnie Fuji i pełnoklatkową szklarnię Nikona – wiem co mówię. Jestem przekonany, że X-E3 znajdzie się na niejednym reportażu ślubnym jako dodatkowe body, bo sam nie bałbym się go na taki reportaż zabrać. Nie jest to najlepszy aparat do brylowania w towarzystwie, ale bez wątpienia to świetny aparat do robienia zdjęć. Fuji tworzy aparaty do fotografowania, nie szpanowania. Jakiś czas temu firma Apple przy okazji premiery iPhone 4s twierdziła, że to jedyny aparat jakiego potrzebujesz. Po części mieli racje, ale mówili o X-E3. Gdybym dziś miał dla siebie jeden aparat codziennego użytku byłby nim właśnie Fuji X-E3.
Zapraszam Was także do galerii z mojej pierwszej sesji wykonanej przy użyciu X-E3 tutaj. Dodam także, że zweryfikowałem działanie X-E3 z lampami Godox i mogę już dziś powiedzieć, że TTL, HSS (na stopce/zdalnie) działa bez zarzutu z modelami:
- Godox TT350 F (Quadralite Stroboss 36),
- Godox TT685 F (Quadralite Stroboss 60),
- Godox V860II F,
- Godox AD200 (Quadralite Reporter 200 TTL),
- X1T F (Quadralite Navigator X)
Specjalne podziękowania dla:
oraz
za dostarczenie sprzętu do testów. Dopełnieniem artykułu stanie się film, który opublikuje za kilka tygodni, testy jakości obrazu oraz dokładną recenzję przygotuje dla Was po otrzymaniu wersji produkcyjnej.
Nazwa | Fujifilm X-E3 |
Matryca | APS-C X-Trans CMOS III (23,6 x 15,6 mm) |
Efektywna rozdzielczość | 24,3 Mp |
Czułość | ISO 200, ISO 400, ISO 800, ISO 1600, ISO 3200, ISO 6400, ISO 12800, ISO 25600 (rozszerzona), ISO 51200 (rozszerzona) |
Procesor | X Processor Pro |
Rozdzielczość | 6000 x 4000 pikseli |
Formaty obrazu | 3:2 |
Formaty zapisu | RAW, JPEG, RAW + JPEG |
Balans bieli | auto, manualny, ustawienie w Kelvinach, ustawienia predefiniowane |
Efekty | 11 symulacji kliszy filmowej |
Mocowanie obiektywu | Fujifilm X |
Kontrola błysku | TTL Auto, Manual, Redukcja efektu cz. oczu, Synchronizacja z długimi czasami, Synchronizacja na drugą kurtynę migawki, wymuszona (błysk wypełniający) |
Lampa błyskowa | Oddzielny moduł dołączony do zestawu |
Stabilizacja | w obiektywach |
Synchronizacja z lampą (oraz HSS) | 1/180 s |
Tryby ekspozycji | P, A, S, M, Auto |
Karta pamięci | SD/SDHC/SDXC, UHS-I |
Kompensacja ekspozycji | +/- 5 EV, w skoku co 1/3 EV |
Migawka | migawka mechaniczna 1/4000 – 30 s, migawka elektroniczna 1/32000 – 30 s |
Blokada ekspozycji | półpozycja spustu migawki, przycisk AEL |
Zdjęcia seryjne | 8 kl/s (na mechanicznej) 12 kl/s (na elektronicznej_ |
Pomiar światła | matrycowy, centralnie-ważony, punktowy, uśredniony |
Samowyzwalacz | tak |
Pomiar ostrości | Detekcja fazy i detekcja kontrastu, 325 pól AF |
Tryb pracy AF | pojedynczy AF, ciągły AF, ustawienie ręczne (MF), śledzący AF, detekcja fazy, AF dotykowy, wielopunktowy AF, strefowy AF, wykrywanie oka |
Blokada ostrości | półpozycja spustu migawki, przycisk AF-Lock |
Wizjer | wizjer elektroniczny, 2 359 000 punktów, 100% krycia kadru |
Ekran LCD | 3-calowy, dotykowy, 1 040 000 punktów |
Rejestracja filmów | 4K 30 kl/s |
Złącza | USB 2.0, microHDMI, gniazdo mikrofonu |
Pilot | możliwość sterowania przez Wi-Fi |
GPS | Nie |
Zasilanie | akumulator litowo-jonowy, NP-W126 |
Wydajność zasilania | 350 zdjęć |
Obudowa | magnezowa |
Wymiary | 121,3 x 73,9 x 42,7 mm |
Waga | 337 g (z baterią) |
Stopka akcesoriów | tak |
Gwint statywu 1/4″ | Tak |